poniedziałek, 31 stycznia 2011

...mój pierwszy raz ... sam na sam z Łucznikiem

Ferie sie skończyły... od dziś poranne wstawanie, kłótnie kto pierwszy korzysta z łazienki, który pierwszy nałozy pastę na szczoteczkę... echs życie... ale kocham ten poranny bałagan... choć przyznaję rzadko trafiaja się idealne poranki...

jako, że pierwszy dzien po feriach w przedszkolu, a mama nie zdążyła z workiem dla Szymonka dzisiejsze popołudnie spędziłam przy maszynie... (ten co krzyczy a potem pada z wrażenia)... tak... pierwszy raz w zyciu obsługiwałam maszynę do szycia typu Łucznik...

masakra...

dlatego koleżanki szyjace CHAPEAU BAS!!!!!!!!!!

nie wiem czy nastapi mój drugi raz...

w kazdym razie wypocił mi sie taki worek na strój gimnastyczny...

 

worek oczywiście z ulubionym Zyg-zakiem... proszę nie patrzeć na szycie, bo dla was to 20 minut a mnie zajęło  4 godziny (ten co wierci paluszkiem dziure w podłodze ze wstydu)

8 komentarzy:

  1. Gratulacje Mila !!!
    Piękny hafcik pięknie "oprawiony" zdobi woreczek. Szymek na pewno szczęśliwy i dumny ze swojej zdolnej Mamy !!!

    Na temat szycia powiem tylko,że znam ten ból :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, szycie ma swój urok:-) i Ty go pewnie kiedyś zaznasz:-)

    i nie bądź taka skromna! woreczek jak się patrzy! śliczny i lepszego synek nie mógł sobie wymarzyć:-) ja tam żadnych błędów nie dostrzegam, no chyba że tak specjalnie zrobiłąś zdjęcie, hihihi:-) pierwsze koty za płoty! witaj w klubie! bo to wciąga, wbrew pierwszym złym pozorom:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam, oj tam!
    Oczywiście, że nastąpi, bo pierwszy woreczek śliczniasty jest!

    OdpowiedzUsuń
  4. nie martw się moja koleżanka jak siadła do maszyny to zajęła miejsce z tyłu i szyła ciągnąc materiał do siebie.Wpadłam kiedyś do niej i pytam się co robi- bo do szycia siada sie z drugiej strony ,wyraziła zdziwienie i powiedziała że nikt jej o tym nie mówił ,stwierdziła że gdybym jej nie powiedziała szyła by tak cały czas- śmiechu było co niemiara do dziś to wspominamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo Mila!
    worek śliczny i auto w nim najważniejsze, a nie szycie :))

    A na temat szycia - rozumiem Cię doskonale.

    OdpowiedzUsuń
  6. i okazuje się, że nie ma z nami tak źle - wiemy, z której strony usiąść do maszyny ::::::)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. woreczek super! Ja od niedawna próbuję się nauczyć szyć (też na łuczniku), ale albo ja nie mam talentu, albo ta maszyna mnie nie lubi :/

    OdpowiedzUsuń
  8. piękny wyczyn.... a z maszyną jest ....jak apetytyem.... rośnie w miarę jedzenia. Tak było ze mną. Życzę kolejnych miłych spotkań sam na sam z łucznikiem... Niechaj przyjaźń kwitnie,a raczej obrasta w szyciu :) Powodzenia

    OdpowiedzUsuń